Skazany za pedofilię ksiądz Paweł K. z Wrocławia przez kilkanaście miesięcy nękał świadka oskarżenia w swojej sprawie – twierdzi prokuratura. Wrocławski Sąd Apelacyjny wiedział o wszystkim, ale zdecydował, że nic nie zrobi. Nie aresztował mężczyzny, a nawet nie zgodził się z wnioskiem prokuratury, by zabrać księdzu 100 tysięcy złotych kaucji.
W styczniu ksiądz został skazany – przez wrocławski Sąd Okręgowy – na siedem lat więzienia. W czerwcu wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. W czasie procesu ksiądz Paweł nie był aresztowany. Wpłacił za to 100 tysięcy kaucji. Na wypadek, gdyby miał utrudniać postępowanie. Na przykład uciekając, ukrywając się czy właśnie prześladując świadków.
W lutym 2014 roku jeden ze świadków – zeznających przeciwko księdzu na procesie – zaczął być nękany telefonami i smsami.
Sprawca próbował groźbami zmusić go do zmiany zeznań. Tak przynajmniej wynika z informacji jakie przekazała nam rzeczniczka wrocławskiej Prokuratury Okręgowej Małgorzata Klaus. Świadek był też ofiarą innej wyrafinowanej formy nękania. Ktoś zamawiał na jego konto w internecie różne niepotrzebne towary. Na przykład 1988 maseczek do twarzy za 10 tysięcy złotych.
W grudniu ubiegłego roku ofiara nękania zawiadomiła prokuraturę. Ale do połowy maja 2015 nic się nie zmieniło. Nękanie – wynika z informacji o śledztwie – skończyło się 12 maja. Dopiero w czerwcu śledczy zebrali dowody, że sprawcą jest sam ksiądz Paweł K. Dokładnie 20 czerwca usłyszał zarzuty stalkingu i zmuszania groźbami do zmiany zeznań.
Tymczasem sprawę siedmioletniego wyroku za pedofilię badał Sąd Apelacyjny. Pod koniec czerwca na sądowej rozprawie prokurator poinformował o nowym śledztwie, o zarzutach stalkingu i grożenia świadkowi. Oskarżyciel zaproponował by – w związku z tym – zabrać księdzu 100 tysięcy kaucji. Choć mógł równie dobrze wnioskować o aresztowanie go.
Sąd jednak kaucji nie zabrał. Dlaczego? – Uznał, że oskarżenie nie „uprawdopodobniło”, by zachowanie oskarżonego (czyli groźby i stalking) „zmierzało do zakłócenia postępowania” w tej sprawie, którą zajmował się Sąd Apelacyjny – tłumaczy nam jego rzecznik sędzia Witold Franckiewicz. Również w czerwcu sąd utrzymał styczniowy wyrok skazujący księdza na 7 lat więzienia.
W śledztwie, dotyczącym gróźb i stalkingu, prokuratura też nie wnioskowała o aresztowanie Pawła K. Musiał wpłacić kaucję, zakazano mu kontaktów ze świadkiem, którego miał nękać. Zastosowano wobec niego też dozór policji.
Mimo prawomocnego wyroku ksiądz do dziś nie poszedł za kratki. Od czerwca trwa bowiem administracyjna procedura. Najpierw sędziowie z Sądu Apelacyjnego napisali uzasadnienie wyroku. Skończyli w ostatnich dniach. Teraz akta muszą trafić do Sądu Okręgowego. Tu zaczyna się „wykonywanie” kary. Ksiądz dostanie więc wezwanie, by zgłosił się w wyznaczonym dniu w wyznaczonym więzieniu.
Już w czerwcu – zaraz po wydaniu wyroku – Sąd Apelacyjny mógł zdecydować o aresztowaniu Pawła K. Tak by w areszcie poczekał na zakończenie administracyjnej procedury związanej z osadzaniem go w więzieniu. Nie zdecydował się jednak na to. Więc Paweł K. wciąż jest na wolności.
Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/8010069,ksiadz-pedofil-zastraszal-swiadka-sad-wiedzial-i-nic-nie-zrobil,id,t.html