Sędzia z zarzutami dyscyplinarnymi do resortu sprawiedliwości

Zarzut przewlekłości aż w 82 prowadzonych sprawach, niestosowanie się do zaleceń prezesa sądu, uchybienie godności urzędu sędziego. Mimo to praca w ministerstwie i podwójna pensja.

Mowa o sędzim Sądu Rejonowego w Olsztynie Tomaszu Koszewskim. Postępowanie dyscyplinarne przeciwko niemu zastępca rzecznika dyscyplinarnego wszczął pod koniec zeszłego roku. Nadal jest ono w toku. Tymczasem sędzia 18 czerwca br. został delegowany przez ministra sprawiedliwości do wykonywania czynności w podległym mu resorcie. Miał tam pracować do 17 grudnia br. Wczoraj okazało się jednak, że okres delegacji został sędziemu Koszewskiemu skrócony do 30 września br. Taką informację podało biuro prasowe MS po kilku dniach od zadania przez DGP pytań na temat okoliczności sprowadzenia sędziego do pracy w resorcie. Nie podano powodów takiej decyzji ministra.

– Sytuacja jest wprost niewiarygodna. To skandal, że dopiero interwencja dziennikarza spowodowała, że podjął on jedyną właściwą decyzję i skrócił okres delegacji sędziemu, na którym ciążą tak poważne zarzuty dyscyplinarne – komentuje Beata Morawiec, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis.
Zarzuty i skargi

Wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przeciw sędziemu Tomaszowi Koszewskiemu potwierdza Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny.

– Zarzuty dotyczą naruszenia wymogów w zakresie sprawności postępowania sądowego w 82 sprawach, niestosowania się do poleceń nadzorczych oraz uchybienia godności sprawowanego urzędu – wylicza rzecznik.

Od sędziów sądu, w którym orzekał Koszewski, słyszymy, że przez ponad rok nie podejmował on żadnych czynności w sprawach. A prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie ma ponoć „obszerną teczkę ze skargami sąsiadów na zakłócanie przez sędziego Koszewskiego porządku domowego i ciszy”. DGP zapytał o to prezesa SO w Olsztynie, nadal czekamy na odpowiedź.

Co istotne, gdy minister podejmował decyzję o delegowaniu sędziego Koszewskiego do MS, w gmachu przy Al. Ujazdowskich musiano wiedzieć o zarzutach. Biuro prasowe resortu poinformowało bowiem, że „odpis postanowienia Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Olsztynie z 8 grudnia 2017 r. SD 14/17 o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego przeciwko Tomaszowi Koszewskiemu – sędziemu Sądu Rejonowego w Olsztynie – wpłynął do Ministerstwa Sprawiedliwości 3 stycznia 2018 r.”. Czyli sześć miesięcy przed delegowaniem go do resortu.
Oburzenie środowiska

Sytuacja nie dziwi Krystiana Markiewicza, prezesa Stowarzyszenia Sędziów „Iustitia”.

– Tak się jakoś składa, że część sędziów, którzy przebywają na delegacjach w resorcie sprawiedliwości, ma albo prawomocne wyroki skazujące sądów dyscyplinarnych, albo postępowania dyscyplinarne w toku – zauważa.

Jako pierwszy i koronny przykład podaje wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, który został uznany za winnego prowadzenia wykładów bez zgody prezesa swojego sądu.

Markiewiczowi wtóruje Beata Morawiec.

– Przypadek sędziego Koszewskiego tylko potwierdza to, w jaki sposób minister dobiera kadry, które później pracują nad tzw. reformą sądownictwa. W środowisku mówi się nawet, że posiadanie choć jednej dyscyplinarki jest warunkiem koniecznym do tego, aby otrzymać delegację do resortu – ironizuje krakowska sędzia.

Delegacja do MS jest odbierana w środowisku sędziowskim jako swego rodzaju wyróżnienie, nagroda. Sędzia delegowany otrzymuje bowiem podwójną pensję (jedną ze swojego sądu, drugą z resortu), no i w okresie delegacji nie orzeka, a jego sprawy trafiają do referatu innych sędziów. Tak też było w przypadku sędziego Koszewskiego.

Referat, jaki zostawił po sobie Koszewski, jak słyszymy w jego sądzie, był w opłakanym stanie.

– Dziesiątki spraw leżały. W wielu od momentu ich wpływu sędzia Koszewski nie podjął żadnej czynności. A później poszedł na delegację i cały ten bałagan spadł na pozostałych sędziów, pomiędzy których rozdysponowano sprawy z jego referatu – żali się jeden z orzekających w olsztyńskim sądzie.
W gąszczu niedomówień

Ministerstwo Sprawiedliwości nie udzieliło informacji na temat tego, do jakiego wydziału w resorcie trafił sędzia Koszewski ani czym się zajmował w czasie delegacji.

Do całej sytuacji nie odniósł się sam zainteresowany, pomimo że, za pośrednictwem biura prasowego MS, pytaliśmy, czy chce zabrać głos i odnieść się do zarzutów stawianych mu przez rzecznika dyscyplinarnego.

Jeden z sędziów zwraca nam natomiast uwagę na fakt, że Koszewski orzeka w sądzie, którym obecnie kieruje Maciej Nawacki. Zastąpił on na stanowisku prezesa SR w Olsztynie Adama Barczaka, który został odwołany przez ministra sprawiedliwości w kontrowersyjnym trybie. Nota bene to właśnie Barczak był autorem poleceń nadzorczych, do których, jak twierdzi zastępca rzecznika dyscyplinarnego, Koszewski się nie stosował. Nawacki przyjął ministerialną propozycję pokierowania olsztyńskim sądem pomimo apeli stowarzyszeń sędziowskich, aby nie obejmować funkcji po wyrzucanych kolegach. Sędzia Maciej Nawacki, także wbrew wezwaniom środowiska, wystartował w wyborach i został wybrany do nowej, kształtowanej przez polityków Krajowej Rady Sądownictwa.

gazetaprawna.pl

Polska naruszyła Konwencję Praw Człowieka. Chodzi o ekshumacje smoleńskie

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wskazał w wyroku, że Polska naruszyła art. 8 Konwencji Praw Człowieka w sprawie ekshumacji smoleńskich.

Sprawę do ETPCz wniosły wdowy po Arkadiuszu Rybickim i Leszku Solskim, które nie zgadzały się na przymusową ekshumacje szczątków ich bliskich. Z informacji Onetu wynika, że rodziny mają dostać po 16 tys. euro odszkodowania (niecałe 70 tys. zł).

Artykuł 8. Konwencji Praw Człowieka dotyczy prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Brzmi on:

– Każdy ma prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego, swojego mieszkania i swojej korespondencji.
– Niedopuszczalna jest ingerencja władzy publicznej w korzystanie z tego prawa z wyjątkiem przypadków przewidzianych przez ustawę i koniecznych w demokratycznym społeczeństwie z uwagi na bezpieczeństwo państwowe, bezpieczeństwo publiczne lub dobrobyt gospodarczy kraju, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwom, ochronę zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności osób.

Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,23943903,polska-naruszyla-konwencje-praw-czlowieka-chodzi-o-ekshumacje.html#s=BoxOpMT

Wałbrzych: Pobieranie opłat na parkingach przy ul. Kasztanowej, ul. Kilińskiego, ul. Rycerskiej, аl. Wyzwolenia oraz opłat za wynajem placu na parkingu przy ul. Rycerskiej – nielegalne!

Pobieranie opłat na parkingach przy ul. Kasztanowej, ul. Kilińskiego, ul. Rycerskiej, аl. Wyzwolenia oraz opłat za wynajem placu na parkingu przy ul. Rycerskiej w Wałbrzychu – nielegalne!

Tak 21 sierpnia 2018 r. orzekł WSA we Wrocławiu w sprawie o sygnaturze III SA/Wr 226/18 a dokładnie sąd stwierdził nieważność zarządzenia Prezydenta Miasta Wałbrzycha z dnia 30 kwietnia 2014 roku – zarządzenie numer 398/2014.

Okazuje się, iż Miasto Wałbrzych „ustanowiło” opłaty za parkowanie pojazdów na w/w ulicach pomimo , iż nie są to drogi publiczne. Miasto kazało sobie płacić dość wysokie stawki odpowiednio 2 zł i 15 zł za godzinę. Jednak skandalem był „opłata dodatkowa” 250,00 zł w przypadku nie uiszczenia opłaty.

Okazuje się, iż osób ukaranych „opłatą dodatkową” było bardzo dużo ale nikt nie zaprotestował … do momentu kiedy Miasto Wałbrzych zaczęło dochodzić swoich należności w sądzie.

Wtedy właściciel aut które parkowały na spornym terenie zdecydował się zaskarżyć do WSA we Wrocławiu podstawę prawną -zarządzenie- które pozwalało na pobieranie opłat.

Wyrok sądu jaki zapadł 21 sierpnia 2018 roku jest jednoznaczny, zarządzenie Prezydenta Miasta Wałbrzych jest NIEWAŻNE! Oznacza to, iż an tej podstawie nie tylko parkujący auta mogą domagać się zwrotu „opłat dodatkowych” w wysokości 250 zł ale mogą domagać się także zwrotu opłat za parkowanie.

O ile możemy zrozumieć, iż Prezydent Miasta Wałbrzych może się nie znać na prawie i podpisać nieważne zarządzenie o tyle pytamy się dlaczego do tego dopuściły Pani radca prawny Jolanta Szewczyk i Pani radca prawny Julitta Hekiert?

Zaskarżone zarządzenie obowiązywała w okresie od 1 czerwca 2014 do 30 kwietnia 2015 roku. Wyrok nie jest prawomocny.

Kolejne zarządzenia dotyczące opłat parkingowych w Wałbrzychu także zostaną zaskarżone do WSA przez tę samą osobę.

LC

„Dyżurna prokuratura” od pobicia kobiet. Nie pierwszy raz umarzała niewygodne dla PiS sprawy

„Dyżurna prokuratura” – tak o decyzjach prokurator Magdaleny Kołodziej ze stołecznej Prokuratury Okręgowej mówi lider PO Grzegorz Schetyna. Dziennikarze przypominają, że w ostatnich miesiącach Kołodziej umarzała kontrowersyjne postępowania.

Kilka dni temu informowaliśmy o prokuratorskim umorzeniu śledztwa ws. pobicia kobiet podczas organizowanego przez narodowców Marszu Niepodległości 11 listopada ubiegłego roku.

Według prokurator Magdaleny Kołodziej z Prokuratury Okręgowej w Warszawie szarpanie, uderzanie i wyzywanie kobiet było „okazywaniem niezadowolenia” przez uczestników marszu. RMF FM podało, że prokuratura nie zidentyfikowała i nie przesłuchała podejrzanych.

Sala Kolumnowa i przepustki do Sejmu

Jak się okazuje, tam sama prokurator w lipcu tego roku umorzyła postępowanie w sprawie kryzysu sejmowego w grudniu 2016 r., kiedy decyzją marszałka Sejmu poseł PO Michał Szczerba został wykluczony z obrad, a te po blokadzie mównicy zostały przeniesione do Sali Kolumnowej.

Jak informował w lipcu Onet.pl, prokurator Kołodziej nie zgadzała się z zarzutami opozycji o łamaniu prawa przez PiS. W uzasadnieniu stwierdzała, że to opozycja „zakłócała prace Sejmu” i prowokowała marszałka. Wznowienie śledztwa mimo tej decyzji nakazał wówczas sędzia Igor Tuleya.

„Fakty” TVN przypominają, że Magdalena Kołodziej odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie zakazu wydania dziennikarzom jednorazowych wejściówek do Sejmu w trakcie protestu osób niepełnosprawnych. Przekonywała w uzasadnieniu, że nie było to „utrudnianiem czy tłumieniem krytyki prasowej”.

– Tu nie ma przypadku. To jest, niestety, dyżurna prokuratura – komentował w rozmowie z reporterem „Faktów” lider PO Grzegorz Schetyna. Prokuratura odmówiła „Faktom” komentarza.

Więcej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,23922497,prokurator-kilkukrotnie-umarzala-sprawy-niewygodne-dla-prawicy.html#BoxNewsImg&a=66&c=96