Ile głosów klientów musi zdobyć produkt, aby wygrać „największy projekt konsumencki w kraju”? 20 tys.? 10 tys.? Tysiąc? Wystarczy 179.
Bank: Zadzwonili z firmy PR. Zrobili badania że klienci bardzo nas lubią. Możemy używać tytułu Laur Konsumenta. Trzeba tylko zapłacić.
– I zapłaciliście?
– Dzwonili i dzwonili. Konkurencja chwali się tym Laurem, postanowiliśmy więc nie być gorsi.
Strona internetowa organizatora: „Laur Konsumenta to obecnie największy projekt konsumencki w kraju”. Organizowany od 2004 r. Od roku prowadzi go katowicka spółka zajmująca się PR – Kowalski Pro-Media. Przyznaje: Laur Klienta, Konsumenta oraz Odkrycie Roku, sponsoruje imprezy kabaretowe. Laurem chwali się np. Biedronka, gigant energetyczny Tauron, e-księgarnia Merlin czy Mazda.
– Od razu zastrzegam, że na temat know-how konkursu nie chcę mówić zbyt wiele. Na rynku pojawiły się firmy usiłujące podrabiać nasz pomysł – mówi przez telefon Robert Kowalski szef spółki Kowalski Pro-Media.
Na część zadanych pytań w ogóle więc nie odpowiedział.
W ubiegłym roku Laur przyznano kilkuset firmom. Ilu dokładnie? Nie wiadomo. Na stronie Lauru znajduje się lista 216 nagrodzonych w 72 kategoriach. Wyróżniono: kasze, krawaty, nawozy do upraw warzywniczo-sadowniczych czy oliwki. Nie jest pełna – brakuje nagrodzonych Odkryciem Roku. Zmienia się tez liczba kategorii – w 2008 r. Laur przyznano aż 783 firmom.
Konkurs jest prosty. Kilkunastu studentów dzwoni do ludzi, firm i instytucji z krótkim pytaniem: Jaki produkt uważają za najlepszy? Czy najlepsze skarpety robi Wola, Milena, Bornpol, a może ktoś inny? Organizator decyduje, jakie firmy są wymienione w pytaniu. Skąd biorą namiary? – Korzystamy z różnych baz danych – twierdzi. Ankietowany, jak podkreśla Kowalski, może oczywiście wymienić produkt, który sam uważa za najlepszy, a nie trafił na listę. Głosować można też przez internet. – Zbieramy głosy, zliczamy je i to matematyka decyduje, który produkt jest najpopularniejszy. Kto zdobywa najwięcej głosów, ten wygrywa – mówi Kowalski.
Takie telefony to „zakrojony na skalę ogólnopolską sondaż”. – To nadużycie, badanie czy sondaż muszą być reprezentatywne. A Laur Konsumenta nie jest – twierdzi Arkadiusz Wódkowski prezes Polskiego Towarzystwa Badaczy Rynku i Opinii.
W sondażu układa się specjalne próby osób, do których się dzwoni, według wykształcenia, płci itp. Laur ma np. kategorię pierniki. Żeby dowiedzieć si, jaki piernik jest najpopularniejszy, trzeba skonstruować próbę ludzi, którzy jedzą pierniki, czyli zadzwonić np. do 13 tys. osób, a następnie z nich wybrać tysiąc do konkretnego badania.
Czym jest więc Laur? – Sondą. Taką, jaką robi się np. przy okazji talk-show w telewizji – twierdzi Wódkowski. Zapowiada, że PTBRiO będzie interweniować w sprawie posługiwania się przez Laur słowem sondaż.
Organizator nie ujawnia na stronie, ile głosów oddano na dany produkt. Jak twierdzi, takie dane konsumentów nie interesują. Ile więc trzeba głosów, aby wygrać „największy projekt konsumencki w kraju”? 20 tys.? 10 tys.? Tysiąc? Po kilku rozmowach organizator ujawnia część danych. W 2009 r. zwycięska wśród producentów skarpet Wola zdobyła 179 głosów, a w kategorii nawozy do upraw warzywniczo-sadowniczych Inco-Veritas otrzymał 247 głosów (na 400).
Zwycięzca za posługiwanie się Laurem wykupuje ogłoszenie w dodatku reklamowym wydawanym przez Kowalski Pro-Media. Koszt? Tajemnica handlowa. – 15-16 tys. zł – ujawnia jedna z firm biorących udział w konkursie [to kilka razy mniej niż kosztuje profesjonalny sondaż]. – Ale my wykupiliśmy niewielką reklamę. Do tego dochodzą „niewielkie” pieniądze za licencję na wykorzystywanie logo. Organizator tłumaczy, że bierze pieniądze bo musi przecież pokryć koszt prowadzenia „sondażu”.
Laureatów szczegóły zwykle nie interesują. Prezes linii lotniczej: – Nie zadawaliśmy pytań o liczbę oddanych na nas głosów. Byłoby to niegrzeczne. Moduł reklamowy? Owszem, wykupiliśmy. Czy 200-300 głosów dla zwycięzcy to dużo? – Z jednej strony mało, patrząc na liczbę obsługiwanych przez nas klientów. Z drugiej dużo – wymijająco odpowiada prezes.
Działy PR za to momentalnie wykorzystują informacje o Laurze w reklamach oraz informacjach prasowych. Jak tłumaczy Piotr Haman, wiceprezes zarządu firmy Cursor zajmującej się tzw. wsparciem sprzedaży w sklepach, firmy liczą, że informację o nagrodzie podadzą media, a w konsekwencji zwiększy się zainteresowanie produktem przez kupujących.
„Ostatnie lata dowiodły, że najchętniej sięgamy po towary i usługi rekomendowane przez bliskich i znajomych, czyli w rzeczywistości – innych konsumentów. Projekt Laur Konsumenta doskonale odzwierciedla to zjawisko”.
gazeta.pl