Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, za rażącą bezczynność zapłaci tylko tysiąc złotych kary. Uzasadnienie? Stolica jest w złej sytuacji finansowej. To jeden z wielu przykładów znacznie łagodniejszego traktowania urzędników niż zwykłych obywateli – pisze „Rzeczpospolita”. Tysiąc złotych to grzywna, jaką prezydent Warszawy zapłaci za to, że miasto przez pięć lat nie było w stanie rozpoznać wniosku Zakładu Narodowego im. Ossolińskich o zwrot budynku w Warszawie. Sąd zastosował tu zasadę miarkowania, bo uznał, że stolica jest w złej sytuacji finansowej.
Za bezczynność płacą niewiele
To już 38. tego typu grzywna nałożona od 2012 r. na stołeczny ratusz. Za bezczynność płacą też samorządy terytorialne. Kara może być nałożona – jak w przypadku burmistrza Nowego Wiśnicza – np. za nieudostępnienie informacji publicznej.
Z danych Naczelnego Sądu Administracyjnego wynika, że w 2012 r. wysokość grzywien wahała się w granicach od 1 zł do 32 tys. zł. Z tym że najwyższą karę dostali prezes UOKiK (32 tys. zł) i PZPN (12 tys. zł), a najniższą wójt gminy Klembów (1 zł). Z kolei minister kultury i dziedzictwa narodowego zapłacił 5 tys. zł za nienadesłanie akt do sądu. Na tak niskie kary nie mogą natomiast liczyć zwykli obywatele.
Więcej w „Rzeczpospolitej”