Absurdy lustracji: na stronie internetowej IPN znalazły się dane na temat choroby psychicznej osoby podlegającej lustracji. Po interwencji „Gazety” zostały usunięte.
Komunikat Biura Lustracyjnego IPN ukazał się 3 sierpnia i wisiał tam do wtorkowego popołudnia. Dotyczył umorzenia sprawy o kłamstwo lustracyjne wobec kobiety (w komunikacie podano jej dane, funkcję i miejsce zamieszkania), która pracowała bez etatu w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Na stronie IPN można było przeczytać, że sprawę umorzono „wobec opinii biegłych psychiatrów, że [lustrowana] w chwili składania oświadczenia lustracyjnego z powodu stwierdzonej choroby pozbawiona była zdolności do rozpoznawania znaczenia tej czynności, a biegli orzekli, że nie jest zdolna do udziału w czynnościach procesowych”.
Czy podanie informacji o chorobie psychicznej jest naruszeniem dóbr osoby, której te dane dotyczą? Dla prokuratora Daniela Załuski, pełniącego obowiązki szefa Biura Lustracyjnego w Lublinie, które wydało komunikat, sprawa nie jest jednoznaczna.
– Nie jest tu wprost powiedziane, że chodzi o chorobę psychiczną – tłumaczy.
Ale o takiej właśnie chorobie mówi wymieniony w komunikacie art. 31 par. 1 kodeksu karnego, na podstawie którego sąd zarządził umorzenie. – My tylko wysyłamy komunikaty do biura rzecznika IPN. Nie jesteśmy odpowiedzialni za ich publikację – ustępuje prok. Załuski.
Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk reaguje od razu: – Ten komunikat powinien być inaczej sformułowany, stała się rzecz niefortunna – powiedział nam we wtorek, deklarując zmianę treści informacji. Rzeczywiście przed godziną 15 komunikat został zmieniony.
– To dobrze, że IPN szybko zareagował na uwagę, ale takich przypadków może być więcej. Ten akurat został wyłapany – mówi mec. Mikołaj Pietrzak specjalizujący się sprawach o ochronę dóbr osobistych. – IPN ma prawo informować, ale powinno to być wykonywane z poszanowaniem danych wrażliwych. Ta sytuacja pokazuje, że instytucja, która to opublikowała, działa w sposób ślepy i nieczuły. Ktoś najwyraźniej dokonał złej oceny. Według mnie na tej podstawie można skonstruować pozew o ochronę dóbr osobistych – dodaje mec. Pietrzak.
Podanie w internecie wiadomości o czyjejś chorobie psychicznej narusza też ustawę o ochronie danych osobowych, która zabrania podawania informacji o stanie zdrowia bez zgody osoby zainteresowanej. Za złamanie tego przepisu grozi kara nawet do trzech lat więzienia.
Sprawa ujawniania informacji o zdrowiu lustrowanej to kolejny absurd z działalności biura lustracyjnego opisywanej przez „Gazetę”. Rok temu pisaliśmy o sprawie obłożnie chorego emerytowanego prokuratora, który od lat jest pozbawiony możliwości podejmowania samodzielnych decyzji. IPN nie chce zgodzić się na umorzenie jego procesu, bo „tylko śmierć może przerwać lustrację”. Informowaliśmy też o tym, że w katalogach IPN, gdzie publikowane są nazwiska funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki, znajdują się również dane setek osób, które w instytucjach peerelowskiego MSW pracowały na stanowiskach salowych, pielęgniarek, kucharzy, szewców, a nawet wychowawców na koloniach letnich dla dzieci esbeków.
Źródło: Gazeta Wyborcza